Dziewiętnastoosobowa ukraińska delegacja dzieci, rodziców, nauczycieli gościła w ubiegłym tygodniu w Opatowie. To przyszli uczniowie, którzy od września tego roku mają podjąć naukę w szkołach średnich powiatu opatowskiego.
W grudniu ubiegłego roku Bogusław Włodarczyk, starosta opatowski podkreślał, że powiat opatowski bardzo chętnie przyjmie młodzież zza wschodniej granicy. Jak argumentował, w opatowskich szkołach ponadgimnazjalnych są wolne miejsca. Za każdym nowym uczniem przyjdą pieniądze z budżetu państwa, zarówno na zakwaterowanie w internacie i naukę, tak zwana subwencja oświatowa. Przed rokiem starosta Bogusław Włodarczyk przyznał, że przyjęcie młodzieży z Ukrainy będzie korzystne dla szkół prowadzonych przez powiat opatowski ze względu na problemy niżu demograficznego, z którym boryka się szkolnictwo w całym kraju.
KILKA DNI U NAS
Młodzież z opiekunami i nauczycielami zakwaterowano w internacie Zespołu Szkół numer 1. W pierwszym dniu obejrzeli szkołę na „Górce” i zwiedzili Opatów. W drugim dniu obejrzeli szkołę w Ożarowie.
- Interesowali się Technikum Logistycznym – mówi Marek Gołasa, kierownik Wydziału Oświaty, Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki Starostwa Powiatowego w Opatowie. – W Ożarowie z ciekawością patrzyli na kierunki Mechatronik i Informatyka.
Marcin Stańczyk, dyrektor Zespołu Szkół imienia Marii Skłodowskiej – Curie w Ożarowie zachwalał dobrze wyposażone pracownie i warsztaty. Mówił, że w trakcie nauki można już zdobywać kwalifikacje zawodowe, honorowane w Unii Europejskiej, a wyposażenie klasopracowni, oprogramowanie nie odbiegają od oprogramowania stosowanego na Politechnice Świętokrzyskiej czy Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zdaniem dyrektora Stańczyka, szkoła dobrze przygotowuje do kontynuowania nauki na studiach politechnicznych.
- Widzimy to po absolwentach, którzy po technikum idą na studia techniczne i od razu, jeszcze w trakcie nauki zdobywają pracę. W zasadzie praca przychodzi do nich, bowiem zapotrzebowanie w branży jest tak duże, że pracodawcy sami wynajdują pracowników – mówił. – Stawiamy na praktyki. Mamy podpisane umowy z firmami, w których praktykują nasi uczniowie.
PIĘĆ LAT
Goście z Ukrainy zaciekawieni byli czasem trwania nauki w technikum, możliwościami podjęcia dalszej edukacji po nauce w opatowskich szkoła – o to pytali. Byli pod wrażeniem wyposażenia. Podkreślali dużą role praktyki w procesie nauczania. Mówili, że na Ukrainie wszystko uczone jest teoretycznie, nie ma praktyk.
- Na początek liczymy na podjęcie nauki przez grupę do piętnastu dzieci z Ukrainy – podkreśla Marek Gołasa. – Mamy poważne deklaracje od dzieci i rodziców, które już były w Opatowie. Liczymy, że nasi goście rozpowszechnią wśród swoich to, co widzieli i wszystko zadziała na zasadzie reklamy szeptanej. Jesteśmy gotowi do przyjęcia nawet trzydziestu uczniów od razu – dodaje Gołasa.
Ukraińska młodzież uczyłaby się w języku polskim, zgodnie z polskim programem nauczania. Dzieci są pochodzenia polskiego, ale nie wszystkie biegle mówią po Polsku.
- W wakacje zorganizowalibyśmy kurs językowy u nas w Opatowie, a w trakcie roku szkolnego, dodatkowe lekcje polskiego odbywałyby się w weekendy – uzupełnia kierownik Marek Gołasa.
- W szkoły inwestujemy miliony złotych – zaznaczał w grudniu Bogusław Włodarczyk, starosta opatowski. - Demografia pokazuje, że dzieci mamy coraz mniej. Nie chcemy zwalniać nauczycieli i kadry administracyjno-pomocniczej. Chcemy zapewniać nowe miejsca pracy. Warunek, musimy mieć młodzież. Podjęliśmy kilka działań: rozszerzyliśmy dotychczasowe kierunki nauczania i uruchomiliśmy nowe. Inwestycja w Zespole Szkół numer 1 w Opatowie za ponad siedem milionów złotych, w Ożarowie za prawie cztery miliony złotych i boisko w Zespole Szkół numer 2 za prawie czterysta tysięcy, to wszystko stwarza perspektywę pozyskania nowej młodzieży – wyliczał starosta Włodarczyk.
POMOC BEZ ROZGŁOSU
W Zespole Szkół numer 1 niebawem powstanie klasa rolnictwa ekologicznego i biodynamicznego. Nastąpi to po podpisaniu umowy z uniwersytetem w Danii, w której podobne kierunki są bardzo popularne. Współpraca gwarantuje sprawdzone rozwiązania finansowania.
- Wszyscy mówimy o wielkiej pomocy Polakom na Ukrainie. W rzeczywistości, im wyższy rangą polityk, bardziej prawicowy, to pomoc jest zerowa. My, bez rozgłosu odnowiliśmy na Ukrainie jeden z zarośniętych polskich cmentarzy. Czy może być lepsza pomoc od umożliwienia przyjazdu do ojczyzny dzieciom polskich potomków? Proponujemy im przyjazd do Polski. Będą tu się uczyć. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie – opowiadał pół roku temu Bogusław Włodarczyk.
UCZĄ JĘZYKA POLSKIEGO
Reklamowaniem opatowskiej edukacji zajmuje się na Ukrainie Maria Tarnawska, 28-letnia nauczycielka w Polskiej Sobotniej Szkole w Drohobyczu. Do szkoły trafiają 7-11 letnie dzieci, w większości z polskimi korzeniami.
Jak opisuje nauczycielka z Ukrainy, w Polsce system edukacji stoi na zdecydowanie wyższym poziomie.
- Kładziecie nacisk na praktykę. U nas, uczą teoretycznie. W Polsce, na przykład w klasach gastronomicznych, są praktyki w hotelach, restauracjach, nawet za granicę. Daje to realną naukę zawodu. U nas jest duże zainteresowanie nauką w powiecie opatowskim. Posiadacie szkoły na wysokim poziomie, dobrze wyposażone, z fantastyczną kadrą – mówi Tarnawska, która z pochodzenia jest Polką.
EKONOMICZNY I PATRIOTYCZNY OBOWIĄZEK
- W historii Rzeczpospolita była silna wtedy, jak była Rzeczpospolitą narodów, byli: Ormianie, Niemcy, Żydzi, Litwini, Białorusini, Rosjanie. Nie promujemy młodzieży ukraińskiej kosztem polskiej. Polskie dziecko ma to samo. Dzieci z Ukrainy nie mają nic więcej. Dzięki uczniom stamtąd, nasi nauczyciele i nie tylko, mają zachowaną pracę. Za każdym uczniem zza wschodu z budżetu państwa przychodzą pieniądze. Te złotówki wydawane są w powiecie opatowskim: na zakupy, jedzenie, na restauracje, na cokolwiek. To przecież służy rozwojowi powiatu. To historyczna pomoc. Tymczasem zawsze znajdzie się grupa z określonej opcji politycznej, której nie będzie pasowało. Naszym ekonomicznym i patriotycznym obowiązkiem jest rozwój powiatu opatowskiego. Jako powiat też musieliśmy się przygotować: dokończyć inwestycje w oświatę, zrobić drogi, i dopiero teraz możemy zaprosić gości ze wschodu – mówił Bogusław Włodarczyk.